Wielu rodziców powtarza swoim dzieciom, że nie mają nic do powiedzenia aż do ukończenia 18 roku życia. Po tym, jak i pociechy wchodzą w wiek dorosły słyszą, że dopóty mieszkają z rodzicami, to muszą ich słuchać, bo przecież są na ich łasce. Ale czy aby na pewno tak sprawa wygląda? Czy opiekunowie nadal mają wpływ na decyzję dorosłego już dziecka, choćby w sprawie szkoły?
Co wolno wojewodzie to nie tobie…
Kto nie słyszał tego hasła w dzieciństwie czy wieku nastoletnim jest szczęściarzem, chyba, że słyszał hasło „dzieci i ryby głosu nie mają”. Wtedy także zalicza się do grona dzieci przedmiotowo traktowanych. Oczywiście nie oznacza to wcale, że trzeba pozwalać dziecku na wszystko, ale jednak nie można sprowadzać go to roli podrzędnej, ale też nie można pozwalać na wszystko. Zadaniem rodziców jest najlepsze wychowanie dziecka na człowieka szczęśliwego, ale też samodzielnego. Tutaj przypomina nam się sytuacja, jaką jeszcze obserwowaliśmy będąc dziećmi. Otóż często widywaliśmy matkę z dorosłym synem chodzących za rękę, a chłopak był zdrowy, jednak relacja, którą miał z matką była nieco nieodpowiednia. Zatem oznacza to, że dzieci trzeba też uczyć samodzielności, aby tak nie wyglądała ich dorosłość. Samodzielność to podejmowanie decyzji choćby o wyborze ubrania. Poważniejsze decyzje trzeba zostawić na poważniejszy wiek. Jednak, gdy dziecko wchodzi już w dorosłość, czyli kończy 18 lat, wydaje mu się, że teraz jego sytuacja się zmieni. Ale nie zawsze tak jest. W końcu wtedy rodzice wyciągają asa z rękawa, czyli argument „my Cię utrzymujemy – ty robisz co Ci każemy”. Tyle, że ten argument jest zupełnie bezpodstawny, a wynika to z faktu, że rodzice mają wobec dziecka nie tylko prawa, ale i obowiązki.
Straszeniu i szantażowi mówimy nie
Rekrutacja do szkół ponadpodstawowych dla niektórych nastolatków była stresująca, bo wizja rodziców, co do wyboru liceum, była inna niż u nich. Częstym argumentem było powtarzanie, że nie ma jeszcze 18 lat i nie może decydować. Cóż, takie hasła nie są na miejscu, bo z dzieckiem o wyborze szkoły średniej można tylko rozmawiać, ale zdania swojego nie można mu narzucać. Wraz z ukończeniem przez nastolatka 18 roku życia dochodzi argument (czyt. szantaż) o utrzymywaniu, ale i straszenie wyrzuceniem z domu. Jest to oczywiście bezpodstawne, bo rodzice mają obowiązki nawet wobec 18 letniego dziecka i muszą je utrzymywać do czasu zakończenia edukacji. A przy tym nie mogą go wyrzucić z domu, bo choć oni są właścicielami mieszkania, to dziecko jest tam zameldowane. Wniosek jest więc jeden. Rodzice nie mogą używać szantażu, by przeforsować własne decyzje. Czasami ich zachowanie nie jest wcale podszyte złą wolą tylko niewiedzą, ale jednak swoją postawą utrwalają w dziecku niepewność siebie. Dodatkowo dziecko może mieć problem z podejmowaniem decyzji, ale i niską samoocenę.
Obowiązek szkolny
Dzieci mają obowiązek szkolny, zatem do szkoły muszą chodzić do 18 roku życia, a w innym przypadku rodzice za to odpowiadają. Jednocześnie wraz z ukończeniem 18 roku życia zmieniają się ich prawa. Mają bowiem prawo zabronić nauczycielom powiadamiania rodziców o postępach w nauce czy ocenach. Mają też prawo sami wypisywać swoje zwolnienia z lekcji czy też usprawiedliwienia. Nauczyciele muszą ten fakt zaakceptować.
Czy opiekunowie mają wpływ na decyzję dorosłego dziecka?
Pod kątem prawnym nie mają już żadnego wpływu na dziecko, ale jako rodzice już tak. Jednak dziecko musi chcieć korzystać z tej pomocy czy wsparcia bądź też podpowiedzi. Rady rodziców powinny być dla pociechy ważne. Jednak czy tak będzie, w dużej mierze zależy od tego, jakie są relacje pomiędzy rodzicami, a dziećmi. Jeżeli zawsze traktowaliście swoje pociechy jako partnerów i pozwalaliście im podejmować decyzje, choćby w błahych sprawach, to wysoce prawdopodobne, że Wasze dzieci są teraz młodymi i odpowiedzialnymi dorosłymi. Wtedy też w razie potrzeby zwrócą się do Was po pomoc czy radę, ale chętnie również będą wysłuchiwać Waszego zdania.
Relacje z dziećmi trzeba budować przez lata. Tylko demokratyczne wychowanie wpływa pozytywnie na dziecko, potem nastolatka i młodego człowieka. Oczywiście nie oznacza to braku zasad, lecz wiąże się z ponoszeniem odpowiedzialności za swoje zachowanie.